20 lat funkcjonowania Flame of Hope to niewątpliwy sukces, ale też ciągły, pełen rozwagi wysiłek, który siostra Anna porównuje do surfingu. Trzeba się było nauczyć surfowania na burzliwych falach indyjskiej biurokracji, coraz bardziej niechętnej wszelkim misjom chrześcijańskim, by sprostać coraz to nowym przepisom i obostrzeniom. W 2001 roku siostry Anna i Usha zaczęły od zera, a w 2021 roku mają stworzony przez siebie ośrodek z dwoma domami, w których szczęśliwie żyją porzucone, niepełnosprawne dzieci. Jednak ciągle trzeba walczyć o przetrwanie.
Jednym z przykładów są losy rodzeństwa Karana i Rakhi, przygarniętych przez siostry w 2008 roku jako dzieci ulicy zmuszane przez rodziców do żebrania. Gdy Karan był nastolatkiem, przepisy się zmieniły i trzeba było przenieść go do Hostelu dla Chłopców. Więzi uczuciowe jednak przetrwały – Karan odwiedza ośrodek w Siliguri i pozostaje w serdecznym, braterskim kontakcie ze swoją siostrą Rakhi. Skończył już 18 lat, chodzi na kurs hotelarstwa, ale nie udaje mu się uzyskać prawa głosu. Dlaczego? Potrzebne są dokumenty rodziców, a z nimi nie ma żadnego kontaktu i nie wiadomo, gdzie ich szukać. Dzięki staraniom siostry Anny każde dziecko we Flame of Hope ma dokument osobisty, ale to nie wystarcza. Inne 18-latki we Flame of Hope uzyskały już dokumenty uprawniające do głosowania w wyborach, bo do niedawna wystarczyło poświadczenie siostry Anny i jej osobiste dokumenty. Teraz nie wystarczają. Karan jest wytrwały w swoich staraniach o tak ważny dokument, a siostra Anna jest gotowa pokonywać przeszkody aż do uzyskania sukcesu.