W tym roku mija 5 lat od zawarcia przez nas umowy z Fundacją Sedeka na utworzenie grupy Płomień Nadziei i założenie subkonta, z którego pieniądze są wysyłane do Indii. Chcieliśmy w ten sposób wspomagać ośrodek dla niepełnosprawnych dzieci w indyjskich Himalajach prowadzony przez naszą rodaczkę – siostrę Annę. Skoro to już pięć lat, nie możemy oprzeć się wspomnieniom początków.

Spotkanie polskiej misjonarki pod koniec 2014 roku w odległym zakątku indyjskich Himalajów było dla nas nie tylko ogromnym zaskoczeniem. Przede wszystkim podziw i uznanie wzbudziły aktywność i zaangażowanie oraz sposób działania siostry Anny. To była nasza siódma podróż do Indii, nastąpiła po kilkunastoletniej przerwie. W tym długim czasie było wiele zmian, a jednak w Kalkucie zobaczyliśmy znane nam obrazki ludzi wegetujących na ulicach, pogrążonych w nędzy i beznadziei. Nigdy nie zdołaliśmy się z tym oswoić, każdy przyjazd do tego wielkiego kraju wiązał się z szokiem. Czuliśmy się bezradni wobec problemu o tak ogromnym zasięgu. Doraźna pomoc, czy jałmużna mogły tylko na chwilę otrzeć łzy żebrzącego dziecka. Może kupi sobie do jedzenia, ale zaraz wróci na ulicę i znowu wyciągnie rączkę z prośbą o datek nie tylko dla siebie, także dla siostrzyczki, braciszka, mamy.

I oto w tak odległym miejscu, gdzie rzadko jeszcze docierają turyści z Europy, zobaczyliśmy kobietę pełną energii, która nie tylko nie poddała się bezmiarowi nędzy i upokarzającej kondycji ludzi, ale stanowczo się temu sprzeciwiła. I nie tylko się sprzeciwiła, ale znalazła sposób na poprawę losu tych najsłabszych, najbardziej pozbawionych szans – kalekich, chorych, porzuconych, osieroconych dzieci. Potrafi realizować swój pomysł z nieustającą wiarą, nadzieją i miłością, znajdując wsparcie w modlitwie i Ewangelii. Swoją żarliwością, gorliwą aktywnością i konkretnymi przedsięwzięciami przyciąga innych ludzi i zaraża ich swoją ideą i nadzieją.

W 2001 roku były tylko dwie – Polka Anna i Hinduska Usha – misjonarki od słynnej Matki Teresy z Kalkuty. Najpierw wynajęły pokoik w Darjeeling, ale kiedy się spotkaliśmy w 2014 roku miały już dwa domy – w Kurseongu i Siliguri – i nową szkołę. Zdołały w tym czasie wyprowadzić z zagłodzenia i kalectwa około czterdziestki małych dzieci znalezionych przy drogach i w szałasach w okolicach Darjeeling. Nasze przypadkowe spotkanie z siostrą Anną nie trwało długo. Spędziliśmy razem tylko jedno popołudnie w Kurseongu i jedno przedpołudnie w Siliguri. Zobaczyliśmy jednak i dowiedzieliśmy się z rozmów tak wiele, że w nas też obudziła się nadzieja, że jednak można. Nie polegaliśmy jedynie na słowach, ale przede wszystkim na obserwacji i sprawdzeniu, jak to działa. I postanowiliśmy włączyć się w to dzieło.

Po powrocie okazało się, że rodzina i znajomi też chcą pomóc finansowo. Żeby nie poprzestać na jednorazowej darowiźnie, założyliśmy w marcu 2015 roku konto w Fundacji Sedeka. Na jesieni dzięki pomocy informatyka, który chce pozostać anonimowy, otworzyliśmy naszą stronę: http://plomiennadziei.org.pl . Stronę prowadzimy do tej pory a ten sam informatyk jest jej administratorem pro bono. Na bieżąco zamieszczamy Biuletyny przysyłane przez siostrę Annę i Aktualności przygotowywane przez nas. Zebrane na koncie pieniądze przesyłamy za pośrednictwem Sedeki do Indii.

W ośrodku Flame of Hope w ciągu tych pięciu lat zmieniło się tak wiele, że z trudem nadążamy z aktualizacją naszej strony. Dzieci dorastają, przyjęte kiedyś niemowlęta wchodzą już w dorosłość. Ich osiągnięcia rozwojowe są zdumiewające, znacznie przekraczają oczekiwania. Ośrodek rozwija się: powstają nowe domy w Siliguri i Kurseongu. Poszerza się też działalność siostry Anny i jej nowego, teraz już czteroosobowego zgromadzenia: obejmuje już także wioskę trędowatych, budowę domów dla najuboższych, bezpłatną naukę dla biednych dzieci z okolicznych wiosek, bezpłatne noclegi i wyżywienie dla tych, które mieszkają daleko, sporadycznie także bezpłatną pomoc medyczną dla okolicznych mieszkańców. Trudno wyliczyć formy pomocy, staramy się na bieżąco informować o tym w Aktualnościach.

To wszystko dzieję się dzięki energii i pracy siostry Anny, dzięki niegasnącemu płomieniowi nadziei w sercach wszystkich zaangażowanych osób i wsparciu finansowym darczyńców i wolontariuszy z Europy, z Australii i Kanady, a teraz także z Polski. Także dzięki Waszemu wsparciu drodzy Przyjaciele i Sympatycy Płomienia Nadziei. Nasz udział w tym coraz większym dziele jest niewielki, ale uparcie dorzucamy swoje iskierki do wielkiego Płomienia i nie pozwalamy mu zgasnąć.

Co zrobiliśmy w ciągu tych pięciu lat? Prowadzimy działalność informacyjną:

  • Przygotowaliśmy ulotki informacyjne i rozprowadziliśmy je przy pomocy rodziny i znajomych, żeby pozyskać nowych darczyńców.
  • Wysłaliśmy list do Ambasady RP w Delhi z informacją o działalności naszej rodaczki i prośbą o wsparcie. Ambasada nominowała w 2017 roku siostrę Annę do prestiżowej Nagrody im. Sergio Vieira de Mello. Informacje o tej nominacji i nagrodzie przedstawialiśmy w Aktualnościach na naszej stronie.
  • Próbowaliśmy zainteresować ośrodkiem Flame of Hope redakcję Travelera – czasopisma dla turystów i podróżników . Wysłaliśmy wstępne informacje o ośrodku, o naszej rodaczce, która go prowadzi, o ciekawym turystycznie, a rzadko odwiedzanym miejscu w Himalajach. Wyraziliśmy gotowość przygotowania krótkiego artykułu na ten temat. Spodziewaliśmy się, że redakcja przekaże te informacje czytelnikom i zachęci do odwiedzin w ośrodku, a być może wyśle reportera, który przygotuje obszerny materiał. Niestety nie było żadnego odzewu, a kontakt telefoniczny kończył się jedynie zaleceniem, by przesłać maila. Odpowiedzi na maile nie było.
  • W grudniu 2019 roku wysłaliśmy list do Polskich Linii Lotniczych LOT, które właśnie uruchomiły nowe połączenie do Delhi. Liczyliśmy na zainteresowanie ze strony LOT, zwłaszcza że indyjskie linie mające rejsy do Siliguri już są w kontakcie z Flame of Hope, odwiedzają ośrodek, przekazują dary i zapraszają dzieci na lotnisko. O tym też poinformowaliśmy. Podsunęliśmy pomysł jakiejś formy patronatu nad tą placówką prowadzoną w Indiach przez polską misjonarkę, choćby w formie informacji w biuletynie pokładowym. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

Prowadzimy także zbiórkę pieniędzy w formie darowizn i 1% podatku. Ogółem w ciągu 5 lat za pośrednictwem Sedeki przekazaliśmy do Indii:

  • z 1% PIT–    39 678,65 zł.
  • z darowizn – 37 124,00 zł.
  • łącznie –      76 802,00 zł.

Staramy się rozwijać polski wolontariat we Flame of Hope przez informacje na naszej stronie i bezpośredni kontakt z osobami zainteresowanymi, a także pomoc w organizacji wyjazdu.

  • W 2017 roku pojechała do ośrodka pierwsza czwórka polskich wolontariuszy. Dwie osoby z tej grupy mocno się zaangażowały i pojechały tam jeszcze dwa razy, a ich pobyty są coraz dłuższe.
  • Na przełomie 2019 i 2020 roku kolejna wolontariuszka z Polski spędziła tam trzy miesiące świadcząc cenną pomoc.

Niestety mamy spore trudności w pozyskiwaniu nowych darczyńców. W naszym bezpośrednim środowisku zaangażowanie stopniowo słabnie m.in. z powodu skromnych możliwości finansowych. Mimo naszych akcji grono darczyńców powiększa się nieznacznie i często wsparcie polega na jednej, dwóch wpłatach. Nie udało nam się znaleźć poważnego protektora tj. instytucji, która objęłaby swoim patronatem Flame of Hope.

W sumie efekty naszej działalności są niewielkie i rozważaliśmy już zakończenie prowadzenia Płomienia Nadziei po 5 latach, zobowiązując się jedynie do dalszego indywidualnego wsparcia bez pośrednictwa Sedeki. Siostra Anna odwiodła nas od tego pomysłu. Okazało się, że nawet tak niewielka pomoc ma w Indiach spore znaczenie i przyczynia się do tego, że Flame of Hope może kontynuować swoje wielkie dzieło. To z takich drobnych iskier i płomyków powstaje Płomień, który daje nadzieję dzieciom.

No więc trwamy jeszcze w 2020 roku i postaramy się robić to tak długo, jak będziemy potrafili. I bardzo prosimy – Wy także drodzy Przyjaciele i Sympatycy Płomienia Nadziei pozostańcie z nami. To od naszych wspólnych starań i aktywności zależą ogólne efekty. Flame of Hope istnieje i działa dzięki Wam i podobnym do Was ludziom dobrej woli: życzliwym i empatycznym, gotowym do pomocy i szczodrym w miarę swoich możliwości.

Serdecznie dziękujemy za Wasz wkład i zaangażowanie, za Waszą pomoc, za wszystkie darowizny i wpłaty 1% podatku PIT.

Z nadzieją, że nasz Płomień nie wygaśnie

\Maria i Andrzej Jagodzińscy